Chcialem się odnieść do tego stwierdzienie "Brzdęk można wytłumaczyć w 10 minut".LordRegis pisze: ↑30 gru 2023, 12:04 Ja natomiast na święta pojechałem do rodziny żony i tłumaczyłem przez minutę zasady "Jednym Słowem" jej babci i cioci i grało się bardzo dobrze. Gdybym wyjął taki Brzdęk, który przecież można wytłumaczyć w max 10 minut, to w połowie by przestały być zainteresowane.
W zeszłym roku na jednej z planszówkowych imprez grałem z córkami (11,9,5 lat) w Księgę Cudów. Nie było już nigdzie miejsca więc do naszego stolika dosiadł się jakiś ojciec z córką (na oko 12 - 14 lat) z Brzdękiem. Podejrzewam, że poprosili o jakąś prostą grę do pogrania z nastoletnią córką. Tylko ktoś kto polecał im tą grę chyba nie zapytał czy są "ograni". Jakieś 30 minut ojciec siedział nad instrukcją, a córka się nudziła. Nie pomogło nawet to, że powiedzialem im gdzie mają porozkładać sekrety i artefakty. Polegli na tym jak działa deckbuilding. To był dla mnie pewien szok, bo ja gram z najstarszą córką w Brzdęka (mlodsze córki ciężko znoszą porażki ). I pamiętam, jak jej tłumaczyłem Brzdęka: "Karty kupujesz jak w Star Realms, bucikami chodzisz po planszy, trzeba zlapać artefakt i uciec na powierzchnię. Możemy grać".
To taka anegdotka, która może rzucić inne światlo na nasze podejście, która gra jest prosta, a która trudna. I jak bardzo trzeba uważać z polecaniem gier (nawet na dużej planszówkowej imprezie). Oraz jak bardzo jesteśmy zamknięci w pewnej bańce