W ciągu ostatnich dwóch miesięcy dotarło do mnie kilka zaległych KS-ów:
- Arkeis - normalny rozmiar kwadratowy, tylko trzy razy wyższy od zwykłego pudełka
- Voidfall - typowy rozmiar Mindclash, czyli coś jak Anachrony
- Fractal - podobnie, minimalnie większy
- Anunnaki - krótszy od dwóch ostatnich, ale wysokości Arkeis
- Chronicles of Drunagor - to nawet nie wiem, jak opisać, bo pudło jest w dziwacznym kształcie i ogromnym formacie
- ISS Vanguard - coś jak Voidfall
- Agemonia - 12(!)-kilogramowa trumna na nieduże zwierzątko, największe pudło z wymienionych
Rozumiem, jeśli zamówię pledge All-In od CMON i przychodzą mi dwa wielkie kartony ze wszystkimi dodatkami. Potem je sobie jakoś przepakuję, ale wiem, na co się godzę i zamawiam te dodatki w nadziei, że wzbogacą mi podstawkę, a także w świadomości, że mogę wziąć tylko podstawkę i też mi wystarczy.
No i coraz częściej brałem same podstawki widząc, że dostarczą mi mnóstwo grania, a równocześnie nie przywalą mnie w domu pudła. To znaczy tak było do niedawna. Jeśli pojedyncza podstawka gry zajmuje więcej niż cały przedział w Kallaxie, to coś jest nie w porządku. Przecież nawet mając osobny pokój na gry, nie dam rady pomieścić wszystkiego, co chciałbym ograć.
Jasne, część z Was może mi odpowiedzieć "Kupuj mniej gier". Tak już robię (przynajmniej w stosunku do tego, co kupowałem wcześniej ). Tylko że ta gigantomania pudełkowa jest w wielu przypadkach kompletnie nieuzasadniona obiektywnymi rozmiarami elementów. Anunnaki jest najsłynniejszym przykładem, ale takich grzeszników można znaleźć całkiem sporo. Pół biedy, jeśli wielkie pudło skrywa dobrze wykonane inserty, które przyspieszają rozkładanie i składanie gry. Gry Mindclasha czy Agemonia idą w tym kierunku. Tylko to nadal nie rozwiązuje problemu pod tytułem - jeśli nie posiadam hangaru do przechowywania gier, mogę kupić maksymalnie jedną grę w kwartale.
I to prowadzi mnie do konkluzji - przerośnięte pudła są w moim odczuciu strzałem w stopę, który popełniają wydawcy. Bo o ile wcześniej grę mógł kupić każdy, to teraz nie jest to tak oczywiste. Jasne, rynek się rozrósł i zróżnicował, więc mamy gry dla casuali i gry dla hardcorów. Casuale kupią kilka tytułów w roku, hardcorzy dużo więcej. No i tutaj rozumowanie wydawców się załamuje. Rozbudowane gry kampanijne kupowane są raczej przez hardcorów. Mogli oni składować je sobie na zapas, bo dawało się to wszystko jakoś pomieścić. Teraz muszą zredukować liczbę kupowanych tytułów niekoniecznie z powodów finansowych, lecz przestrzennych.
A do tego dochodzi jeszcze jeden czynnik - kiedy mam wyciągnąć na stół jakiś niegrany tytuł, chętniej wezmę pojedyncze pudełko, które nie onieśmiela swoim rozmiarem i nie zabija czasem setupu. W ten sposób wielkich pudeł będę kupował mniej i ogrywał mniej. A nie sądzę, żebym był odosobniony w swoich odczuciach.
Tak sobie ponarzekałem, choć pewnie niewiele to zmieni w sytuacji na rynku. Ale wyrzuciłem to z siebie i już mi lepiej. A jeśli ktoś będzie miał ochotę skomentować, chętnie poznam cudze spojrzenia na kwestię wykładniczo rosnących rozmiarów gier fundowanych na wspieraczkach .